środa, 17 sierpnia 2011

Rozdział jedenasty.

Za oknami tłum dziewczyn. Piszczących, skaczących, a nawet i płaczących. Zdziwieni? Ohh przestańcie, przecież wiecie, że chodzi o mnie. Było bardzo, bardzo miło do czasu, gdy ktoś nie tweetnął, że tu jestem, i to z jakąś dziewczyną.
- Justin, czy one musza tam tak stać? Stresują mnie.. - wysyczała zdenerwowana Ania i wbiła widelec w rybę, którą miała na talerzu.
- Jak chcesz to możemy wyjść, tylko skończ jeść.
- Nie mam ochoty jeść, gdy kilkadziesiąt par oczu jest we mnie wpatrzonych jakby chciało mnie zabić.Dziękuję.
- Ohh a pomyślałabyś, że mam tak na co dzień? - odpowiedziałem zasuwając jej krzesło.
Wyszliśmy z restauracji, udało się bez żadnych poważnych strat, ukradziono mi czapkę, no cóż..
Siedzieliśmy w  limuzynie, dobrze, że były tam przyciemniane szyby.. O nie! Nie pomyślcie, że miałem jakieś plany w stosunku do Ani.
- Jedźmy gdzieś, gdzie będzie spokój i cisza. Błagam!
- Dobrze.. Kenny jedź do najbliższego wesołego miasteczka lub coś w tym stylu.
Siedziała w limuzynie, była tak niesamowicie piękna. Jej uroda, ona cała. Nieziemska.
Usłyszałem dźwięk komórki, to Eliza..
- Hej, co tam?
- Hmm nic, czemu nie dzwonisz? Martwię się i dobrze wiesz, że nie potrafię wytrzymać od Twojego głosu. On uzależnia. - powiedziała do słuchawki.
- Nie miałem czasu, jestem w pracy.
- Justin z kim rozmawiasz? - spytała Ania z uśmiechem na twarzy przerywając naszą rozmowę. Celowo?
- Kto to był? - spytała Eliza, czuć było, że była poddenerwowana.
- Ania.
- Dobrze, to mi wystarczy.. - syknęła i rozłączyła się. Nie zamierzałem do niej dzwonić, jeśli obchodziłyby ją moje sprawy to wiedziałaby, że mam spotkanie z dziewczyną, która wygrała Golden Ticket.
- Jesteśmy na miejscu. Wyskakujcie.
- Cześć Kenny, ja zadzwonię i po nas wpadniesz okey?
- Pewnie, hej mała.
- Cześć.
Wyszliśmy trzymając się za ręce, no wiecie na wypadek gdybyśmy mieli zagubić się w tym tłumie.
- Justin, musisz mnie trzymać za rękę? Boję się dziewczyn, które na nas patrzą. Zabijają mnie wzrokiem, wiesz?
- Ann jesteś niesamowicie zabawna. Nic Ci nie zrobią, a jeśli będą próbowały to jestem przy Tobie, dobrze?
- To będzie wyłącznie Twoja wina, gdy wrócę do hotelu z podbitym okiem.
- A właśnie, nie jesteś stąd skoro mieszkasz w hotelu?
- Jestem z LA.
- Zazdroszczę, zawsze chciałem tam mieszkać. Musi być pięknie.
- I jest, zwłaszcza latem.
- Chodź do domu strachów! Może to będzie coś!
- Jak chcesz, ale ostrzegam, że będę szła bardzo blisko Ciebie, boję się ciemności.
- Jestem Twoim obrońcą. - powiedziałem zafascynowany całą jej osobą.


________________________________________________________
PRZEPRASZAM! Nie miałam weny, wcale, ZERO! 2 tygodnie temu dodałam rozdział, a nikt nawet się nie upominał, ani nie pytał :(

ZAPRASZAM NA :

http://myimagineworld.blogspot.com/ http://myimagineworld.blogspot.com/ 

7 komentarzy:

  1. Ty, młoda, dodawaj jeszcze rz/ż?adziej.
    @imapossible :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej no młoda .! Podaj mi swojego tt to bede pisala bo ja nigdy znaleźc nie moge tych co szukam .! Czekam na NN .!<3 @Domciulka

    OdpowiedzUsuń
  3. yey twój blog jest boski dawaj szybko nn <3♥

    OdpowiedzUsuń
  4. To grzech żeby pisać tak wspaniałe, ale baaardzo krótkie rozdziały. Akcja zaczeła się rozkręcać a tu jak na złość : koniec :( + ja się pytałam i czekałam z niecierpliwością! /Paulliens

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zwykle - rozdział zajebisty ! (:

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze wiesz, że kocham twojego bloga :D :P

    OdpowiedzUsuń